Rewolycyja w przygranicznym grodzie
"Kardynał Richelieu niejaki Zbigniew przedsiębiorca od stali i gazu, którego dewizą jest do trzech razy sztuka, a jak się nie uda to za czwartym weźmiemy siła i podstępem przejmiemy władze w Bartoszycach. Jest i słynny Rochvor Sylwester G. Który już raz próbował już swoich sił pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego stąd częste nawiązanie cyrkowców właśnie do sytuacji w Piotrkowie. Jest i dwór kardynalski, czyli sponsorzy referendum trzej przedsiębiorcy: właściciel firmy budowlanej po którego wykonawstwie wychodzą same kwiatki, Pan żarówka oraz King Glass, który wyskoczył z za krzaka.
Ponadto jest jeszcze słynna Milejdi Hrabina de Winnter
Gabriela, która kieruje cała akcja i wmawia wszystkim ze to był jej pomysł i
nikt poza nią za referendum nie stoi oraz jej służąca pracownica King Glassa
niejaka Parabuch." [tekst z bartoszyckiego forum]
Nam udało się – stosując stare zasady obserwacji i
przekupstwa silnym miodem pitnym – dotrzeć to pałacu. Zadanie do trudnych nie
należało, ponieważ miód pitny jest jednym z ulubionych napojów, który – po godzinach
pracy – świta gardzić nie zawsze zdoła.
Jak się okazało od połowy grudnia trwają gorączkowe
przygotowania w związku z propozycją przeprowadzenia referendum w sprawie
odwołania rotmistrza Prochockiego. Za zgodą naszego źródła oraz z przymrużeniem
oka przedstawiamy panującą w bartoszyckim magistracie atmosferę.
15 grudnia 2022.
— Szanowny Panie, moje źródła doniosły właśnie, że Hrabina
de Winnter Gabriela stworzyła w grodzie cyrk.
— Jak to? Przecież cyrk to domena dzikich zwierząt i klaunów! To nie jej cyrk i nie jej małpy! — oburzył się władca, od 9 lat zasiadający na tronie.
— Wybacz Panie, źle się wyraziłem… Cyrk w naszym mieście już jest,
a hrabina ma go dość.
— Przecież mam przed sobą jeszcze pół dekady! A przy obecnym
żołdzie to niezbędne. Zaciągnąłem zobowiązania w skarbcu! Każdy o tym wie,
zawiesiłem zgodnie z naszym prawem listy bankowe w krużganku! Wszyscy wieczorem
mają stawić się odprawę!
Wieczorem w salce dla VIP-ów zaprzyjaźnionej karczmie odbyła się
narada wojenna. Na początku głos zabrał namiestnik cezara.
— Mam plan — oświadczył z uśmiechem Prochowski. — Musicie jednak
się podporządkować. Jeśli ktoś jest za, a nawet przeciw, niech opuści salę. Potrzebuję
zaufanych gladiatorów, którym błoto i odchody koni niestraszne. Obrzucać nim
bowiem tych durni trzeba!
W izbie nastała cisza. Jeden dworzanin płachtę z kabzy wyjął i
otarł zroszone, czerwone od wysiłku czoło. Dwóch innych jak mysz przed kotem z izby
prysnęło. Jeden z zaufanych wyprostował się nagle i przebiegł dumnymwzrokiem po
izbie.
— Malarek, z racji swoich umiejętności wyślesz umyślnych szpiegów
do wrogiej twierdzy.
— A gdzie honor rycerza?
— Schowaj go do kieszeni, którą co księżyc nabijasz dukatami za
swoją pracę. Nie musisz stosować etykiety, jeśli jej uczysz. Nie od dziś
przecież szewc bez butów chodzi, a złodzieje stają się ekspertami od tego, jak
zabezpieczy skarbiec przed kradzieżą. Ważne, że etykietę znasz i luki w niej
znajdziesz. Nawet, jakbyś się musiał w błocie położyć, to się przeciśniesz!
— Ale nas żywcem zjedzą albo w smole zanurzą, a potem pierzem obtoczą!
— No to aniołem i stróżem moralności będziesz! — w karczmie rozniósł
się śmiech.
Kiedy głosy ucichły, rajcom, rycerzom i pospólstwu przedstawiono dalszy plan.
— Na żadne komentarze i informacje nie odpowiadamy — dodał zaufany.
— Pomysł traktujemy jak powietrze, ale tylko na pokaz. Żadnym wypowiedzi
merytorycznych! Zabijemy ich milczeniem. Oficjalnie. Malarek, będziesz malował
komentarze, wyszydzając tych, co za inicjatywą stoją. A jak trzeba, macie drogę
wolną do straży, by zmalować jakiś donosik. Malować umiesz, więc i błotem i odchodami koni rzucać będziesz. Zanim się umyją, coś tam przyschnie, a i smród będzie. Nic nie osiągniesz, ale może zaczną
się bać. Roześlijcie wici po grodzie. Na końcu każdej nitki niech będzie umyślny, który swoje
uszy nastawi na wszystko, o czym szumią w mieście. Zbyszko, mamy się czym
przejmować?
— Nie, panie. Umyślni donoszą uprzejmie, że w inicjatywie
zamieszani gazowy Kardynał Richelieu, Pan Żarówka, rzemieślnik zostawiający
kwiatki, słynny Rochvor Sylwester i Król Szkła.
— Masz na myśli kufle od piwa?
— Skądże! Przecież wypić i prowadzić powóz to żaden grzech! Tych
szkieł nam potrzeba, podobnie jak igrzysk, by ludzie nie pytali za dużo. Chodzi
o rzemieślnika, który szklane lampy do powozów i czarodziejskie lustra robi.
— No to mnie uspokoiłeś, kontent jestem bardzo. Wiecie, co macie
robić. Hajda na koń! Do następnego!
— Do następnego!
*- poniższa historyja nie udaje faktów, jest tylko i wyłącznie efektem fantazji autora, podobnie jak informacje rozpowszechniane m.in. na jego temat. Jednak wbrew zwyczajowi, który do Bartoszyc powrócił, chociaż opisane fakty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, to jasno zaznaczam, że wszelkie podobieństwo do zdarzeń i faktów jest absolutnie przypadkowe. Z idiotyzmami można walczyć śmiechem. Czy skutecznie?
Brak komentarzy