Header Ads

Header ADS

Każdy ma prawo do obrony. Tylko na jakim poziomie?

W przypadku sporów sięgamy po argumenty. Problem pojawia się wtedy, gdy ktoś celowo odwraca od siebie uwagę. Tak odbieram odpowiedź na skargę przygotowaną przez Urząd Miasta Bartoszyce. Ostatecznie WSA w Olsztynie po raz kolejny zobowiązał urząd do uzupełnienia odpowiedzi.

Mechanizmy obronne, czy manipulacja? 

Nie znam ludzi, którzy podobają się wszystkim. Nie znam też osób, które nie przeżywają trudnych sytuacji. Nasza zdrowa psychika radzi sobie z tym zaskakująco dobrze. Pomagają w tym mechanizmy obronne i techniki psychologiczne. Czasem działają nieświadomie, innym razem są ordynarną manipulacją. Co świadczy o ich ocenie, o tym czy są etyczne? Cel, któremu służą.

Przykładem jest NLP oparte na umiejętnościach twórcy terapii Gestalt, Fritza Perlsa, Virginii Satir - specjalistki w zakresie terapii rodzin, oraz Miltona Ericksona, uchodzącego za mistrza m.in. nowatorsko i niekonwencjonalnie stosowanej hipnoterapii. Techniki NLP w terapii są doskonałymi narzędziami. Wykorzystują je jednak również sprzedawcy do manipulacji, by zwiększyć skuteczność. Jeśli akwizytor przedstawia Tobie realistyczną wizję [wizualizacja], łatwiej namówi na zakup. Jeśli poda kartkę i długopis, byś spisał argumenty [zaangażowanie], łatwiej cię przekona. Jeśli zrobi Tobie drobną przysługę lub da choćby drobny długopis [zasada wzajemności] – możesz poczuć wdzięczność i łatwiej dasz się na coś namówić. To jest działanie celowe, z premedytacją i dlatego jest manipulacją.

Drugi przykład jest mi osobiście znany: psychologiczne mechanizmy uzależnienia. Ich celem nie jest udzielenie dobrze rozumianej pomocy, a ochrona alkoholika przed zauważeniem prawdy: mam problem i muszę się leczyć. Uzależniony skupia się nie na rozwiązaniu problemu (jestem samotny, straciłem pracę, wszystko mi się wali), ale na jego przeżywaniu (złości na innych i in.), co prowadzi go do dalszego picia. I w końcu buduje nierealny obraz siebie: wszechmocnego, panującego nad wszystkim, lepszego od innych. Jednak w środku często jest pustka: zachwiane wartości, standardy, obniżona samoocena). To działa nieświadomie, więc jestem w stanie zrozumieć mechanizmy, pracuję nad ich rozbrojeniem.

Metody manipulacji stosują też politycy z tym, że robią to świadomie, z premedytacją. Alkoholik używa zwrotów: „się piło”, „pomyślało się”, „człowiek uważał…” – by nie brać odpowiedzialności za swoje czyny, nie leczyć się, nie cierpieć. Polityk podejmujący trudną decyzję mówi: „Doszliśmy [my, nie ja] do wniosku, że podniesienie podatków jest konieczne”. W ten sposób próbuje uciec od odpowiedzialności. A jeśli mówi o czymś dobrym, co stawia go w korzystnym świetle, powie: „Zdecydowałem [ja, zauważcie to], że trzeba zrobić”. W obliczu krytyki pseudopolityk nie zastanowi się, co zrobi źle, nie posypie głowy popiołem, nie przeprosi, nie przyzna się, nie zmieni swojego zachowania. Zaatakuje krytykującego stosując chwyty, którymi mogłaby się poszczycić bezpieka, czy Jerzy Urban. Znane są też powiedzenia, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.

Jest jeszcze inny poziom manipulacji. Dwójka dzieci bije się w piaskownicy, zabiera sobie łopatki, sypie w oczy piaskiem. Jedno z dzieci płacze. Druga strona często powie: „To nie ja, to on pierwszy zaczął!” To też manipulacja, jednak oparta o dziecięcy system myślenia. Można ją zrozumieć, bo osobowość dziecka dopiero się kształtuje.

Dlaczego o tym piszę? Wprowadzenie jest niezbędne, by przedstawić mój ostatni spór sądowy z Urzędem Miasta w Bartoszycach.

Urząd ma uzupełnić odpowiedź i zwrócić koszty

Zapadł nieprawomocny wyrok w sprawie wniesionej przeze mnie skargi na bezczynność Urzędu Miasta w Bartoszycach. Skarga rozpatrywana przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie dotyczyła moich trudności w opisywaniu inwestycji tzw. „małej architektury”, czyli m.in. fontanny przy ulicach Nowowiejskiego / Zamkowej w Bartoszycach. Urząd nie wskazał osoby, która z ramienia urzędu nadzorowała prace. Wiedziałem tylko tyle, że mieszkańcy będą zadowoleni z inwestycji. Deklarował, że nie zna szczegółów inwestycji, choć wcześniej złożono projekt zagospodarowania terenu, przygotowany w urzędzie. 

WSA w Olsztynie wydał nieprawomocny wyrok. Urząd Miasta Bartoszyce ma zwrócić 100 złotych kosztów sądowych oraz odpowiedzieć na pytania:

— Czy prawdą jest, że prace nad tym zadaniem nadzoruje osoba zajmująca się w urzędzie terenami zielonymi? Jeśli nie, to kto w urzędzie miasta nadzoruje to zadanie?
Zaskarżona odpowiedź: Skarżony poinformował, że nadzór nad pracami sprawuje Urząd Miasta Bartoszyce, a do bezpośrednich kontaktów związanych ze sprawami bieżącymi (wynikającymi z porozumienia) wpisany jest Burmistrz Miasta Bartoszyce.

— Czy prowadzony nadzór i polecenia wyznaczonego pracownika Urzędu Miasta są dokumentowane? Jeśli tak, wnoszę o ich udostępnienie.
Zaskarżona odpowiedź: Skarżony poinformował, że nie posiada informacji, a pytania należy kierować do Zakładu Gospodarki Odpadami Sp. z o.o. Skarżony dodał, że 13.10.200 podpisano porozumienie co oznacza, że powinien znać zakres prac.

— Kto z ramienia UM w Bartoszycach nadzoruje budowę?
Zaskarżona odpowiedź: Skarżony poinformował, że zadanie nie wymaga nadzoru inwestorskiego.

Skarga wpłynęła do WSA w Olsztynie w listopadzie, kiedy jeszcze pracowałem w „Gońcu Bartoszyckim”. Rozpatrzono ją 30 stycznia. Urząd Miasta w Bartoszycach ani Sąd nie przesłał mi odpowiedzi na skargę podpisanej przez sekretarza miasta Roberta Pająka. Otrzymałem ją dopiero 13 lutego, po złożeniu wniosku do Sądu.

To nie ja, to on - czyli zasłona dymna

Większość dokumentu to przywoływanie paragrafów, orzeczeń sądów (w Polsce nie stanowią one źródeł prawa), tłumaczenia: "wszystko jest w porządku". Zdecydowana większość to próba zdyskredytowania mnie, jako osoby skarżącej. Sytuacja jest identyczna, jak w wielu innych sprawach.
Słowa już padły, odniosły efekt, a sprostowanie? Najczęściej mało kogo już obchodzi - to parafraza słów z odpowiedzi na skargę. 

Powróćmy do odpowiedzi na skargę podpisanej przez Roberta Pająka. Przytoczę argumenty oraz – jeśli uznam to za konieczne – swoją odpowiedź. W cytatach z pisma słowo „Organ” oznacza Urząd Miasta Bartoszyce, a ja jestem „skarżącym”. Nie zawsze zachowuję chronologię. 

Robert Pająk podpisał się pod pismem z premedytacją i świadomie poruszając wątki nie związane z istotą skargi. Jak inaczej można zinterpretować fakt, że sześciokrotnie użyto zwrotu "na marginesie należy dodać", na marginesie Organ wspomni"? Czyli wspomniany Organ miał świadomość, że te "marginesy" nie miały nic wspólnego z treścią skargi. 

Moja współpraca
z Organem już na wstępie była zagrożona chęcią „odegrania się”. Być może osobista uraza, z powodu przegrania konkursu na stanowisko rzecznika Urzędu Miasta Bartoszyce?

Z pewnością nie jest to prawda. Startowałem w konkursie na referenta w Wydziale Kultury, Sportu, Współpracy i Rozwoju. Moja kontrkandydatka wygrała zasłużenie, ale nigdy nie była rzecznikiem prasowym Urzędu Miasta w Bartoszycach. Rzecznikiem prasowym został Dariusz Osowskijedyny kandydat na to stanowisko
"Nasuwa się zasadne pytanie: Gdzie ta rzetelność sekretarza miasta, poprawność i sprawdzanie faktów?" Ocenę, czy to kłamstwo, czy półprawda pozostawiam Czytelnikom. W ramach konkursu odpowiadałem na pytanie Roberta Pająka dotyczące lokalizacji ulic, dlatego Pan Sekretarz nie może zasłaniać się brakiem wiedzy. 

Swoje stanowisko opisałem już dostatecznie obszernie. Zaskakująca jest zbieżność zarzutu ze słowami Bogdana Pisarka. Nie wiem, czy czytał On odpowiedź przygotowaną 29 listopada, czy też narracja z odpowiedzi na skargę jest rozpowszechniana przez pracowników urzędu? 

Moje artykuły są nagonką na urząd, którą 
tutejszy Organ odczuwa poprzez zakłócanie, niejednokrotnie utrudnianie pracy składanymi wnioskami i żądaniami odpowiedzi do jakiejś godziny wskazanej przez Skarżącego oraz wielością artykułów drukowanych przez Pana Dariusza Dopierałę, skłania do myślenia, iż oparł on swoje zarobkowanie właśnie na szukaniu „sensacji” w instytucji, która nie posiada narzędzi zapisanych w ustawie o udostępnianiu informacji publicznej, które mogłyby wykluczyć już na etapie adresata wniosku, angażowanie czasu sądów administracyjnych przy takich sporach.

Pisząc o nagonce Robert Pająk nie wspomniał o działaniach Urzędu Miasta w Bartoszycach: o skardze do mojego przełożonego, wycofaniu publikacji ogłoszeń i komunikatów w gazecie, zawiadomieniu złożonym w prokuraturze, komentarzu Grafa Petrusa pod linkiem do artykułu o Stacji Socjalnej Joannitów, niepełnych i zmanipulowanych komentarzach na profilu Urzędu. 

Nie ma znaczenia, że mamy cykl wydawniczy, określoną liczbę artykułów tygodniowo, a 14 dni na odpowiedź to zdecydowanie za długo.

Trudno poważnie odnieść się do zarzutu o tym, że z pisania zrobiłem źródło dochodu. Czy właśnie nie pisanie artykułów jest tym, za co dziennikarz pobiera wynagrodzenie? Idąc tym tokiem myślenia można powiedzieć, że z odpowiadania na skargi sekretarz miasta dostaje pieniądze, a dzięki moim wnioskom ma więcej pracy.

Wielość artykułów? Niech komentarzem będzie obecna liczba stron poświęconych sprawom lokalnym w „Gońcu Bartoszyckim". Czy nowa ekipa również jest „skażona", ponieważ wiadomości związanych z miastem i urzędem jest niewiele?

Artykuły, które redaguję 
zawsze są krytyką prasową (Skarżący dołącza kopie krytyki prasowej do skargi), budzi podejrzenia , iż znalazł on sposób zarobkowania w poszukiwaniu „taniej sensacji”, przez co realizuje swoje indywidualne cele. Zatem trudno nie nabrać przekonania, że Skarżący wobec zaistniałej sytuacji nie składał wniosków o udostępnienie informacji, wprawdzie publicznej, ale bez wyraźnego interesu publicznego, raczej osobistego.

Zachęcam do zapoznania się z listą moich publikacji. Które oraz ile z nich nie dotyczą spraw ważnych dla mieszkańców lokalnej społeczności?

Czy moje teksty były krytyczne? Poruszałem tematy bulwersujące mieszkańców, często przez nich zgłaszane. O pozytywach pisać nie mogłem. Czy Urząd odpowiadał na inne prośby np. o wywiad? Czy informował i zapraszał (jak robiły to inne samorządy) na wydarzenia? Czy urząd wyraził zgodę na publikację zdjęć ze swojego FB (odpowiedź mam w mailu z Urzędu)?

Od pierwszego tygodnia zabiegałem o dobre relacje z Urzędem. Napisałem m.in. wiadomość za pomocą Messengera. 
Zależy mi na tym, by nasza współpraca (Gońca z UM) przebiegała poprawnie. Chcę rzetelnie informować o tym, co dzieje się w mieście. Nie chcę, by milczeć, gdy coś się dzieje. Nie chcę też samych laurek, jeśli są niezasłużone. 
Uważam, że rolą mediów nie jest kształtowanie poglądów czytelników, czy urabianie ich politycznie. Media mają dostarczać wiedzy, a czytelnik ma dokonywać swojej oceny. Dlatego będę wysyłał zapytania do UM, oczekując stanowiska urzędu. Jestem jednak też zależny od cyklu wydawniczego i czasem oczekiwanie dwóch tygodni na decyzję to zbyt długo. Mogą również zdarzać się sytuacje, gdy trzeba szybko reagować. Wtedy oczekiwanie działa na niekorzyść.  [25:01:2021 godz. 16:16]

Jako anegdotę podam, że powyższa wiadomość była pierwszym „spięciem” z urzędem. Dostałem maila od miłośnika kolei, że warto sfotografować wnętrze dworca, ze względu na sentyment i historię. Chciałem zrobić fotorelację z trwającego wówczas remontu budynku byłego dworca. Zadzwoniłem do LOKUM, potem do UM. Przez blisko godzinę czekałem na decyzję urzędu, w tym czasie pracowali robotnicy. Wcześniej zostawiłem swój nr z prośbą o kontakt. O sytuacji powiadomiłam Piotra Petrykowskiego messengerem.
Przez blisko godzinę czekałem na decyzję urzędu, w tym czasie pracowali robotnicy. Wcześniej zostawiłem swój nr z prośbą o kontakt, jak p. X wróci do urzędu. I udało mi się skontaktować z p. Chilmanowicz i inspektorem nadzoru dopiero około godziny jedenastej – kiedy sam się dodzwoniłem.
Przepraszam, ale wszedłem na teren budowy licząc, że cokolwiek jeszcze z historii sfotografuję. Byłbym jednak bardzo wdzięczny za zgodę na upublicznienie tych zdjęć.

Odpowiedzi nie dostałem, a zgody na publikację zdjęć z prac w ramach inwestycji (czy miałaby to być krytyka?) nie otrzymałem. Dwa miesiące później zapytałem też wprost (tą samą drogą, 21.03.2021
Czy jesteś w stanie być "ponad to", czyli urazy i animozje? Pisanie wiadomości i zapytań z redakcji za pośrednictwem ePUAP-u nie jest moim zdaniem dobrym rozwiązaniem. UM traci na tym, że nie odpowiada, bo to może wyglądać, jakby "olewał" mieszkańców. 
Jednak, jak zawsze, decyzja należy do Ciebie.  [21.03.2021, godz. 20:59]

"Praca dziennikarza to szukanie sensacji"

Kolejny cytat z odpowiedzi urzędu na skargę: 

Skarżący w 2022 roku składając do organu 190 wniosków, nie potwierdza ani ponaglania, ani chęci polepszenia funkcjonowania administracji. Nie ma na celu obiektywnego spojrzenia i kontrolowania władzy publicznej, a – zdaniem Organu – poprzez wykonywany zawód, szuka tzw. „sensacji”.

Czy urząd odpowiadał na inne formy pytań, czy sam niejako wymusił, by składać je właśnie jako wnioski o udostępnienie informacji publicznej?

Nie jest prawdą brak ponaglania, ponieważ niewielka część wniosków dotyczyła tych samych spraw. Jak mówić o polepszaniu funkcjonowania administracji oraz kontrolowania władzy publicznej, jeśli nie wiadomo mi o jakichkolwiek konstruktywnych reakcjach na artykuły o Stacji Socjalnej Joannitów, wypowiedzeniu umowy na wynajem pomieszczeń fundacji, w sprawie gołębiarza i wielu innych?
Skarżący i tak napisze co chce w artykule.

Nie przypominam sobie żadnego innego – poza sprawą odwołanej laudacji – żądania sprostowania przez urząd oraz – o czym za chwilę – postępowania w prokuraturze. W artykule wskazałem Roberta Pająka jako sprawcę /publikując także jego zdjęcie w nagłówku artykułu/, który jest winny temu, że Rada Miasta nie podjęła decyzji o nadaniu tytułu honorowego obywatela. To Robert Pająk podpisał się pod mailem informującym Bogdana Żurka o odwołaniu uroczystości.
Pan Dariusz Dopierała, mimo iż sięga do Biuletynu Informacji Publicznej Organu, czyli posiada źródło informacji wprowadza w błąd opinię publiczną i pisze, że najdroższa oferta została wybrana. Dlaczego? Jak sam twierdzi obie oferty były na „E” i się pomylił. Nasuwa się zasadne pytanie: Gdzie ta rzetelność dziennikarska, poprawność i sprawdzanie faktów?

Zabrakło kilku informacji, które Robert Pająk musiał znać. W sprawie artykułu złożono zawiadomienie do Prokuratury. Zeznawałem jako świadek i podkreślone słowa są z postępowania przygotowawczego. Czy Robert Pająk miał prawo zapoznać się z moim zeznaniem? Czy miał prawo publikować wiedzę uzyskaną w ten sposób? Postępowanie zostało prawomocnie umorzone przez Prokuraturę Rejonową w Biskupcu 30 czerwca 2022 roku. Prokurator  uznał, że brak znamion czynu zabronionego.

Mogę się domyślić przyczyn jego złożenia: wykorzystanie tego jako argumentu w zupełnie innej sprawie, by podważyć moją wiarogodność. Temu też w mojej ocenie miał służyć komentarz Grafa Petrusa zamieszczony w marcu 2022 (w tym czasie złożono już zawiadomienie) pod artykułem na temat Zakonu Joannitów: 
Zaczynam się przyzwyczajać, że Pan Dopierała rozkoszuje się pisaniem negatywnych artykułów na temat UM naginając rzeczywistość. Napiszę wprost często pisząc nieprawdę i manipulując społeczeństwo, wzbudzając niepotrzebny w tak trudnych czasach niepokój.

Urząd wspomniał też o rzekomym 
wydzwanianiu do szeregowych pracowników popołudniami, niejednokrotnie późnymi wieczorami.

Rozmawiałem z jedną osobą, która... sama do mnie zadzwoniła z komórki, wieczorem przepraszając za zamieszanie. W jednej odpowiedzi na wniosek otrzymałem... drugą odpowiedź kierowaną do zupełnie innej osoby. Pominę rażące niedopatrzenie (jak można w informacji nie wykreślić treści odpowiedzi na inny wniosek) i udostępnienie danych wrażliwych (niedbałość naruszająca RODO). 
 która zawierała dane wrażliwe). W sprawie złożyłem oficjalne pismo i osoba odpowiedzialna za to zareagowała po ludzku: przeprosiła za błąd i wzięła na siebie winę. Wyjaśniliśmy sprawę. Potem dwa lub trzy razy kontaktowałem się z tą osobą pytając co mam zmienić, by otrzymywać odpowiedzi. Nie pamiętam, bym miał numer do innego pracownika urzędu.

Na zakończenie ostatni fragment odpowiedzi na skargę o problemie, jakim jest 
angażowanie czasu sądów administracyjnych przy takich sporach.

Jako dowód podano postępowania o sygnaturach  II SAB/Ol 5/22, II SAB/Ol 7/22 i II SA Ol 137/22. W piśmie nie wspomniano, że w pierwszym postępowaniu złożyłem skargę za wcześnie, ale dzięki temu urząd przestał bezprawnie wymagać ode mnie wniosków składanych przez ePUAP. Tym samym przez blisko rok urząd bezprawnie wymagał takiej formy wniosku. Nie wspomniano, że w drugiej sprawie urząd musiał uzupełnić informacje i zwrócić koszty sądowej, czyli urząd nie miał racji. Nie wspomniano, że trzecia sprawa nie była rozpatrzeniem mojej skargi, ponieważ to sąd wyodrębnił ją z innego postępowania. "Zapomniano" o czwartej sprawie o sygnaturze II SAB/Ol 108/22. To postępowanie Sąd umorzył, ponieważ odpowiedź otrzymałem po terminie, po złożeniu skargi. Dopiero wówczas urząd odpowiedział i musiał zwrócić mi koszty sądowe. Co ciekawe, sprawy rozpatrywał ten sam WSA w Olsztynie, więc sam mógł te fakty zweryfikować. 

Kropka nad "i"

Jaki związek fakty przytoczone przez Roberta Pająka – jako osoby podpisanej pod odpowiedzią na skargę – mają z tematem skargi, którym była tzw. mała architektura? Co było celem zawarcia tych informacji "na marginesie" (co wielokrotnie zaznaczono w odpowiedzi)?

Może chodzi o ten sam mechanizm naginania rzeczywistości, manipulowania niezależnym Sądem, wzbudzania niepotrzebnego w trudnych czasach niepokoju," by podważyć fakt, jakim była niepełna odpowiedź?

Podobnie traktuję wspomnianą wcześniej sprawę komentarza Bogdana Pisarka. W komentarzu nie odniósł się do treści, nie było uwag merytorycznych. Pisałem wcześniej, że zostało złożone zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. dotyczącego wypowiedzi w grupie referendalnej. Jego autorem jest właśnie pan Pisarek.

W październiku 2018 roku burmistrza Piotr Petrykowski powiedział: Mam spór osobisty z panem redaktorem (Tomaszem Mirońskim — red.). Mogę przytoczyć uwagi skierowane przez Burmistrza Piotra Petrykowskiego wobec mnie, ale i pana Henryka, prezesa SM Budowlani, wykonawcy rewitalizacji… Czy od włodarzy miasta można oczekiwać, że uniosą się ponad osobiste, personalne urazy? Odpowiedź pozostawiam Czytelnikom. 

W odpowiedzi na skargę sugerowano, iż rzekomo z krytyki zrobiłem sobie źródło dochodu. Oczywiście moją winą jest, że za swoją dziennikarską pracę otrzymywałem wynagrodzenie, zresztą w żadnym stopniu nie była uzależnione od ilości i oglądalności teksów. 

Jeśli już mowa o jakimkolwiek celu mojego działania, to jest nim tylko i wyłącznie poczucie odpowiedzialności za to, co dzieje się w mieście, w którym jestem od 1993 roku. Nie jest w mojej naturze przymykanie oczu na działania, które uważam za niesprawiedliwe. Na krzywdzenie innych, bo tak odbieram sprawę pana Henryka, gołębiarza, Fundacji Niechcianych Zwierząt, osób korzystających z pomocy Stacji Socjalnej Joannitów, śmierci ptaków, pasażerów oczekujących na dworcu, przy którym nie ma wiaty, dwukrotnej zmiany frontu przez jeden z klubów radnych, lekceważenia Bogdana Żurka, przeciągającego się remontu jednego z mieszkań, śmierci ofiary wypadku. 

Tak samo było przed wspomnianym w piśmie konkursie oraz w kampanii wyborczej, kiedy opisywałem działania poprzedniego starosty. W wyborach Wojciech Prokocki przegrał - i może tego właśnie obawia się Piotr Petrykowski: pisząc o faktach utrudnię mu przedłużenie kadencji? 

Jednak moja postawa ma zupełnie inny wymiar, który prawdopodobnie nie mieści się w głowie rządzących. Dlaczego? W dzisiejszych realiach ludzi mierzy się swoją miarą. Moje artykuły pokazując rzeczywistość mogą faktycznie zagrozić stanowisku burmistrza, z którym wiąże się władza i po zmianie prawa całkiem niezłe pieniądze. Gdyby wszystko było w porządku, to rzeczywiście nie miałbym o czym pisać. Może to całkiem niezły pomysł dla rządzących? Zacznijcie rządzić w sposób sprawiedliwy, szanujący głosy wyborców, a wtedy nie będzie krytyki. To będzie bardziej skuteczne od skarg do przełożonych, zawiadomień do prokuratury, atakujących komentarzy. 
dar


To kolejna sprawa, którą rozpocząłem jeszcze w redakcji, a kończę jako "wolny strzelec". Artykuł został skonsultowany z prawnikiem, ponieważ mam świadomość że może czekać mnie kolejne postępowanie w prokuraturze. 

Brak komentarzy

Autor obrazów motywu: Bim. Obsługiwane przez usługę Blogger.