Header Ads

Header ADS

Czy radni kontrolują działania burmistrza?

Do tak sformułowanego pytania sprowokowały mnie informacje o tym, że rzekomo radni – co ważne, również opozycyjni – zamiast włączyć się w przygotowania referendalne skupiają się na prowadzeniu nieformalnej kampanii wyborczej. 

Niewątpliwie pomysł referendum rok przed wyborami wywołał zainteresowanie oraz… kontrowersje. Część jest za, a nawet przeciw temu pomysłowi. I o ile taka postawa raczej mnie nie dziwi, zachowanie osób skupionych wokół burmistrza Bartoszyc Piotra Petrykowskiego zastanawia. Kiedy ktoś czuje się krytykowany, ma trzy wyjścia. Pierwsze to wyjaśnić sprawę i merytoryczne odnieść się do zarzutów – o ile ma się argumenty. W innym przypadku chowa się lub atakuje

Pomimo kilku godzin poszukiwań nigdzie nie znalazłem merytorycznego odniesienia się do zarzutów pomysłodawców referendum. Brak odpowiedzi na krytykę nie jest dla mnie niczym nowym. Przez dwa lata pracy w „Gońcu Bartoszyckim” nigdy nie otrzymałem ze strony urzędu zaproszenia na wydarzenia, których był współorganizatorem. W sprawie żadnego z artykułów interwencyjnych lub dotyczących bolączek mieszkańców i sposobu zarządzania miastem nie otrzymałem odpowiedzi na krytykę prasową, a bohaterowie moich artykułów nie przekazali nic o tym, że wykonano z urzędu dobry gest w ich kierunku. Jaki może być powód takiego działania? Czy to wynika z myślenia magicznego, że jeśli o problemach się nie mówi, to ich nie ma? A może z poczucia dumy i starego przekonania, obowiązującego wiele lat temu w wojsku? 

1. Przełożony ma zawsze rację. 

2. Kiedy nie ma racji, patrz punkt 1. 

Brak odpowiedzi idzie jednak w parze z czymś o wiele gorszym do zaakceptowania. Kiedy brakuje merytoryki, zaczynają się podchody, ataki, pomówienia. Jedną z reakcji reakcją był komentarz Bogdana Pisarka, pracownika Urzędu Miasta. Skłamał z nim, że jestem administratorem grupy. Powtórzył nieprawdziwą i niepełną informację nt. motywów mojego działania. Powtórzył kłamliwą narrację wyrażoną 29 listopada 2022 roku w piśmie OA.1431.107.2022 w odpowiedzi na moją skargę do WSA. Piszę o tym w innym tekście. 

Przez ponad dwa lata próbuję zrozumieć ten fenomen i wciąż mam wątpliwości co do przyczyn takiego działania urzędu. Jedyne logiczne wyjaśnienie opieram na obserwowaniu tego, co dzieje się w obecnej kadencji samorządowej. Sposób, w jaki zwolniono Wojciecha Prokockiego z pracy w Starostwie. Opisywane utrudnianie pracy byłego wykonawcy rewitalizacji Starówki. Słowa kierowane do prezesa SM Budowlani, postępowanie wobec mnie (skargi do przełożonego, ignorowanie pytań, które nie są informacją publiczną, zawiadomienie w prokuraturze, oczernianie w odpowiedzi na skargi do WSA), obecne reakcje na powstanie grupy referendalnej. 

Chciałbym się mylić, jednak niestety przypomina mi to postawę: „Kto nie z nami, ten przeciwko nam” motywowaną odwetem za to, że ktoś ośmielał się głośno wypowiedzieć swoje zdanie. I jeśli moje przypuszczenie jest prawdziwe to zrozumiała jest strategia obrony urzędu. Jeżeli zemsta za moje artykuły jest motywem działania wobec mnie i przeciwników politycznych, to właśnie ją przypisują jako motywy mojego działania. Ponieważ nie może „im” przyjść do głowy, że ktoś może kierować się poczuciem sprawiedliwości i działaniem na rzecz tych, których zdanie przez włodarzy jest lekceważone. 

Jest jeszcze inne wytłumaczenie postawy wobec mnie. Zbliżają się wybory, potrzebne jest informowanie o sukcesach, pomijanie trudnych tematów. Jest strona FB z blokadą komentarzy (zapadł kolejny wyrok WSA w sprawie skargi wniesionej przez Watchdog Polska nt. wyłączenia komentarzy właśnie), jest telewizja lokalna, brakowało tylko prasy. Prawdopodobnie moje teksty - oparte na przytaczanych faktach - przyczyniły się do przegranej Wojciecha Prokockiego cztery lata temu. To tłumaczyłoby też nawiązanie współpracy z redaktorem "Nowin Północnych", z którym jeszcze kilka lat temu Piotr Petrykowski miał spór osobisty, który był ważniejszy, niż powaga sprawowania urzędu. Po mojej rezygnacji z pracy w gazecie "spór osobisty" przeniósł się na kolejnych dziennikarzy, ponieważ w "Gońcu Bartoszyckim" nie widać rozmów z Piotrem Petrykowskim. 

Rozumiem, że żadna władza nie lubi się tłumaczyć, co może być ucieczką o odpowiedzialności. Jednak można zadać pytanie, gdzie jest miejsce na kontrolną – wobec działań burmistrza – funkcję Rady Miasta? Co sprawia, że część osób milczy, a część broni burmistrza? Czy radni dbają o miasto, czy siebie i ewentualną nadchodzącą kampanią wyborczą? O radzie pisałem kilkukrotnie jeszcze przed podjęciem pracy w gazecie. Dziś powracam do tematu. 

Opierając się na faktach i dokumentach źródłowych przedstawiam grafikę, która obrazuje zmiany, które dokonały się w Radzie Miasta od początku 2019 roku. O "przewrocie" w Radzie Miasta pisałem w 2019 roku, temat poruszał też Grzegorz Kwakszys, wówczas red. naczelny "Gońca Bartoszyckiego", a obecnie pracownik Urzędu Miasta w Bartoszycach. W "Gońcu Bartoszyckim" opublikowano również wywiad z Wiolettą Machniewską.

Wówczas swoje poparcie dla burmistrza Piotra Petrykowskiego wyraził klub Katarzyny Basak, która po przerwie znalazła pracę w Starostwie Powiatowym. Wcześniej była bezrobotna. Zgodnie z oświadczeniem z 10.12.2018 roku otrzymała z Urzędu Pracy 3.225,30 zł. Reorganizacja Starostwa umożliwiła jednoczesne zwolnienie z pracy Wojciecha Prokockiego, naczelnika likwidowanego, a zatrudnienie Katarzyny Basak na stanowisku naczelnika nowego wydziału. Jej zarobki w 2021 roku, zgodnie z oświadczeniem majątkowym złożonym 22.04.2022 r. zarobiła 110.260, 85 złotych. Nieco poprawiła się też sytuacja radnych z Klubu Nasze Miasto, które w 2019 roku zostały przewodniczącymi Komisji, zwiększając swoje diety z 35 do 42 procent kwoty bazowej (wzrost o 225,47 złotych). 

W podobnym okresie Witold Darski i Wioletta Machniewska zrezygnowali z uczestnictwa w Klubie Radnych PiS, do którego... zapisał się Stanisław Dubicki, który zastąpił też Wiolettę Machniewską na stanowisku Przewodniczącego Rady Miasta. Tym samym jego dieta uległa zwiększeniu z 35 do 74 proc. wskaźnika, czyli 1.288,47 złotych miesięcznie.

Przewodniczącą Komisji Programowej i budżetu zostaje Lucyna Jędryczka. Zmiana zwiększyła dietę radnego o 225,47 złotych. Lucyna Jędryczka zarządza Stowarzyszeniem SION, jednego z beneficjentów dotacji z samorządu miasta, w której zasiada. Jeśli wierzyć odpowiedziom na moje wnioski o udostępnienie informacji publicznej, SION od początku I kadencji Piotra Petrykowskiego otrzymało 439.964 zł dotacji z samorządu. Prawo na to pozwala, jednak czy to jest etyczne? 

Dieta radnego to 35 % podstawy (1.127,34). Przewodniczący Komisji ma dietę w wysokości 42% podstawy, czyli 1.352,80 (więcej od szeregowego radnego o 225,47). Przewodniczący RM ma 75% podstawy, czyli 2.415,72 (więcej od szeregowego radnego o 1.288,38). 

Zaznaczam, że grafika tylko orientacyjnie pokazuje tzw. opozycję i koalicję popierającą Piotra Petrykowskiego. Po pierwsze formalnej koalicji i opozycji nie ma, choć można ją zaobserwować patrząc na głosowania i przebieg sesji. Po drugie kolor czerwony (opozycja oraz KWW, z którego radni startowali) i zielony (koalicja) w przypadku kilku radnych mogą być wyłącznie orientacyjne. 


Pisząc o Przewodniczącej Komisji Programowej i budżetu i jej Stowarzyszeniu nie mogę zapomnieć o innym radnym. Zbigniew Lipiejko zasiada również w Komisji Rewizyjnej Klubu Motocyklowego WIRAŻ, również beneficjenta funduszy z budżetu samorządu miasta. Stowarzyszenie Klub Motocyklowy Wiraż otrzymało 107.600 złotych dotacji. O środkach przyznanych "Wirażowi" na pielgrzymkę trzeźwościową pisałem kilka lat temu.

Czy radni są rzeczywiście niezależni? Niech Czytelnicy ocenią to sami, analizując poszczególne głosowania. 

dar

Brak komentarzy

Autor obrazów motywu: Bim. Obsługiwane przez usługę Blogger.