Pożegnanie z walką o prawdę: ostatni akt sprawiedliwości
Jednym z etapów mojego życia był udział w wyborach samorządowych w 2010 roku z komitetu Sylwestra Grodzkiego. Nie odnieśliśmy sukcesu, a ja byłem świadkiem zemsty wobec osób zaangażowanych w te wybory. Budziło to we mnie poczucie krzywdy. Kolejnym znaczącym momentem było moje rozstanie z pracą, za które zawdzięczam Wojtkowi Prokockiemu. Ponownie odczułem niesprawiedliwość.
Założenie bloga wiele lat temu miało jeden cel: zmienić wizerunek miasta. Z czasem pojawiły się inne tematy. Zawsze poruszały mnie kwestie społeczne. Byłem wrażliwy na ludzką krzywdę, niezależnie od jej sprawcy. Opisywałem lokalną politykę samorządową, pełną zakłamania, obłudy i żądzy władzy. Pisałem z nadzieją na zmianę. W 2018 roku zaangażowałem się w wybory, tym razem po stronie Piotra. Miałem okazję poznać kulisy starć, do których dochodziło.
Rozpoczęcie pracy w redakcji było dla mnie jak złapanie pana Boga za nogi. Lubiłem tematy społeczne, nawet trudne, jak śmierć młodego mężczyzny w wypadku, gdzie sprawca uniknął odpowiedzialności. Moje dziennikarskie śledztwo przyczyniło się do wydania wyroku. Pochylałem się nad problemami, podejmując tematy interwencyjne. W mieście napotykałem jednak mur milczenia, co trwało dwa lata, do końca mojej pracy, którą ostatecznie porzuciłem. Dziś słyszę w wywiadzie, że burmistrz nie ma problemu z kontaktem z mediami i jest mi po ludzku przykro. Czułem się ignorowany, jak człowiek drugiej kategorii. Na mój temat krążyły nieprawdziwe plotki, nawet w oficjalnych dokumentach. Zbyt mocno przejmowałem się problemami innych, walcząc z wiatrakami. Nikt nie wygrał tej walki.
Nawet teraz otrzymuję informacje o złych wydarzeniach w mieście, co porusza moją czułą strunę. Nie zgadzam się na takie traktowanie. Nikt, nawet najgorszy śmieć, na to nie zasługuje. Jednak świadomie odmawiam zajęcia się niektórymi sprawami.
W tej kampanii miałem na celu ujawnienie fałszu. Czy przesadziłem? To nie ja powinienem oceniać. Jestem świadom kontrowersji, jakie budzą moje teksty. Wiem, że powstała wokół mnie niekorzystna aura. Wiem, że w oficjalnych dokumentach pojawiały się kłamstwa na mój temat i potrafię to udowodnić. Wiem, jakie kłamstwa na mój temat rozpowszechniano w internecie, opierając się na rozmowach młodych ludzi w jednym z supermarketów. Również jestem w stanie to udowodnić. Wiem, jak łatwo można człowieka zastraszyć i zaszczuć. Wiem, że milczenie, ignorowanie jest też formą przemocy psychicznej.
Mam nadzieję, że w pewnym stopniu wpłynąłem na decyzje czytelników, ale ma to swoją cenę. Zestawiając deklaracje z faktami, stałem się wrogiem publicznym nr 1. Nie same intencje się liczą, choć były dobre. Jeśli coś nie działa, należy to porzucić i robić coś innego, lub inaczej.
Czas zająć się czymś nowym. Jutro wstaje nowy, piękny dzień. Ta walka jest przegrana, a ja uznaję swoją bezsilność. Niech dalej kotłuje się pod dywanem. Ważne, że ten dywan nie jest w moim domu. Jeśli kogoś uraziłem, przepraszam.
W życiu każdego z nas są momenty, które definiują naszą drogę. Moje doświadczenia pokazały, że walka o prawdę i sprawiedliwość jest często samotna i pełna poświęceń. Mimo to, wartości, które reprezentuję, pozostają niezmienne. Niezależnie od przeszkód, ważne jest, aby podążać za głosem sumienia i nie tracić wiary w ludzi. Jutro zawsze jest nowa szansa na zmianę i nowy początek. Niech każdy dzień będzie lekcją, która nas wzmacnia i prowadzi do lepszego jutra.
dar
Brak komentarzy